Nigdy wstecz
Leżę w łóżku. Nie wiem ile już czasu, ale nie odrywam siebie od koca i laptopa. Obudziłam się ze znośnym nastrojem, ale wyjście do rodziny go bardzo zepsuło. Pewne osoby uznały, że miłe będzie dokuczanie mi tym, że kiedyś byłam gruba, albo teraz nazywaniem mnie tak. Ich to bardzo bawiło, no przecież to takie zabawne. Ale humor dodatkowo zepsuła mi kłótnia, która tam się wyrządziła. Wróciłam o 12 do domu, tu przynajmniej mam spokój. Czytałam wiele starych blogów o tematyce pro-ana. Ciekawe co się dzieje z osobami, które przestają nagle pisać. Znajdujesz posty z 2012 i myślisz, czy autor wciąż o tym rozdziale życia pamięta. Nadrobiłam zaległości na YouTube, zjadłam obiad i zaczęłam oglądać stare odcinki "Rozmów w toku". Akurat był to odcinek o anorektyczkach [klik!]. Wiecie co jest straszne? Dla mnie one nie są tak chude, jak wyobrażałam sobie te 33 kilogramów. Ludzie byli przerażeni ich wyglądem, ale dla mnie były normalne, szczupłe. Mam nadzieję, że z bohaterkami odcinka jest wszystko w porządku. I z autorkami tych blogów również. To dziwne, ale czuję w was oparcie i chciałabym aby każdy z nas był szczęśliwy. Zamierzam teraz pooglądać trochę odcinków programu "Dieta czy cud?", który też znalazłam na player.pl. Program opowiada o przemiłej, otyłej dziewczynie, która pod okiem specjalistów próbuje różnych diet czy specyfików na chudnięcie. Powiem wam, że bardzo mnie to relaksuje, oglądanie rzeczy o diecie, o zdrowym jedzeniu. Zachwycam się książkami kucharskimi, ale nawet nie mogę nic z nich ugotować, bo trzeba to zjeść. Może zrobię tak, że raz w miesiącu będę mogła ugotować co tylko chcę i nawet trochę tego spróbować. Ostatnio znalazłam super przepis na makaron z awokado, myślę, że mogę to zrobić pod koniec stycznia, jak więcej będę chudnąć.
Bo właśnie, zapomniałabym. Schudłam 1 kilogram. Cudowna nagroda za te męczarnie, bo noc była koszmarem. Nie mogłam spać, głód był nieznośny, w głowie tylko jedno – zjeść coś. Chciałam przespać to straszne uczucie, ale nie mogłam zasnąć mimo wyczerpania organizmu.
Mimo to muszę pozostać pozytywna oraz silna. Więcej uśmiechu, więcej wytrwałości.
Bilans: 549
śniadanie: 145 (płatki owsiane, 20 gram sernika)
drugie śniadanie:
obiad: 296 (krupnik)
kolacja: 107 (surówka z kapusty i marchewki)
Może spróbuj zastanowić się, czy nie brakuje Ci jakiegoś składnika w diecie? Może ten wilczy głód jest spowodowany tym, że organizm dopomina się o swoje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie tez zawsze ciekawiło co stało się z tymi osobami, większość blogów kończy się niespodziewanie. Jest normalny post bilans i dalej nic
OdpowiedzUsuńNie zapomnę jak kiedyś namiętnie czytałam pewien blog o tej tematyce... i pewnego dnia pojawił się post napisany przez siostrę autorki, że nie żyje. Dobiło mnie to i od tamtego momentu zawsze mam tę myśl w głowie, czy z tymi blogerami jest w porządku. Bilansów ci zazdroszczę, są przepiękne jak twoja silna wola.
OdpowiedzUsuńGratuluję spadku wagi i powodzenia z dietą:*
OdpowiedzUsuńGratuluję spadku wag .
OdpowiedzUsuńJa nie oglądam takich rzeczy, bo tam jest jedzenie... Nawet jak jest reklama pyszne.pl to odwracam wzrok żeby nie kusilo.
Www.koktajlowasdream.blogspot.com
Tez w nocy nie moglam spac.. glod byl nieznosny :/
OdpowiedzUsuń